Widziałem Cię oka mgnienie temu
i widzę nadal kiedy pomyślę o tym wieczorze.
Idziesz po peronie z plecakiem, uśmiechem i pytaniem w oczach,
moich ulubionych zielonych oczach.
Stajesz przede mną i trochę nie wiadomo co powiedzieć więc nic nie mówimy przez moment.
A potem opowiadasz mi o pociągu i o tym, że biletu nie kupiłaś na dworcu i jak wypłaciłaś pieniądze i dziwimy się, że pociąg był punktualnie!
To tak nierealne jak nasze dziś wieczorne spotkanie.
Zaczynamy jechać, Ty rękę mi kładziesz na karku i ja już nic nie muszę słyszeć,
bo to jest pieszczota doskonała, to tak jak byśmy byli spleceni w uniesieniu,
to tak jakbyś mnie całowała.
Jedziemy tak razem a Ty martwisz się, że koleiny i że deszcz pada i że moja ręka zamiast na kierownicy wyleguje się na Twoim udzie.