Pamiętacie
te dowcipy z serii "dlaczego milicjanci chodzą parami"? Ja pamiętam. Tak
pamiętam dowcipy o milicjantach, ha ha ha. Tak wiem, węgiel też pamięta i
nie jest dużo starszy. Tak czy inaczej. Dzisiaj po spotkaniu ze "stróżami
prawa i porządku" jedna z możliwych odpowiedzi na to pytanie przyszła
mi do głowy. Jeden musi posiadać podstawową zdolność komunikacji z
istotami ludzkimi i minimum ogłady a drugi z jakiegoś powodu musi być
dupkiem. Dzisiaj dupkiem była kobieta. Radiowóz
zatrzymał się przy krawężniku i młody funkcjonariusz kulturalnie (w
brytyjskim stylu, bez spoufalania się, ale i bez stawiania bariery w
stylu a la mur berliński) zwrócił
mi uwagę, że Fin powinien być na smyczy. I kiedy z przyjemnością
zacząłem stosować się do sugestii, coś na mnie bardzo nieelegancko
naburczało. Nie tylko niepotrzebnie, ale też zupełnie bez sensu. To była
policjantka dzierżąca ster, radiowozu.
Dlaczego ci co nie mają nic do powiedzenia, muszą koniecznie dzielić się tym niczym?
20160719