czwartek, 31 stycznia 2013

XXXVII

Palę coraz częściej,
Palę coraz chętniej.
Moje synaptyczne sprawy,
Wymuszają na mnie żarowe rozprawy.

Palę jakby więcej,
Palę jakby mniej namiętnie.
Bardziej po drodze.
Raczej idę, jadę niż siedzę.

Palę trochę przy okazji.
Palę tytoń skręciwszy niedbale.
Nie mam już w nikotynie,
Obrońcy, poskramiacza mych żądz.

środa, 30 stycznia 2013

XXXVI

I znowu to samo.
Nie widziałem Cię już drugi tydzień.
Nie rozmawiasz ze mną, nie trzymasz za rękę,
Nie położysz głowy na moim ramieniu,
A ja tęsknię coraz bardziej.
Oszukuję przyjaznych mi ludzi,
że niby bawię się dobrze w ich towarzystwie
Oszukuję znowu samego siebie
Próbując wmówić sobie, że przecież rozumiem.

Najgorsze, że rozumiem.

Potrzebujesz snu w czterech ścianach,
których nie nazwiesz domem.
Potrzebujesz snu leżąc na meblu,
nie w moich ramionach.
Potrzebujesz snu i może chociaż przyśnię Ci się
i we śnie rozśmieszę

Obudzisz się szorstkim po twarzy
lizana jęzorem,
Nie pocałuję Cię na dzień dobry.
Obudzisz się mokrym szturchana nosem
Nie spojrzę Ci w oczy mówiąc
- Dzień dobry kochana.

Najgorsze, że rozumiem.

Choć na moje pytania nie potrafię odpowiedzieć.

Dlaczego nie zbudowałaś domu z naszych serc?
zamiast z betonowej płyty czy cegły?
Dlaczego nie potrzebujesz mnie obok?
Po pracy? Wieczorem? Nad ranem?
Dlaczego nie potrzebujesz żaru, którym płonę?
Po pracy? Wieczorem? Nad ranem?

Dlaczego wolisz znowu spać?
Przecież tak żałowałaś, że przespałaś tamten rok?
Niż żyć ze mną naprawdę wolisz spać?