wtorek, 13 marca 2012

XXXIV

Ujrzałem raz dwu jezior odbicie,
W jasny dzień objawiły swe tonie.
Oba za szarą kotarą wnętrza swe chowały skrycie,
Oba łagodne były jak Jej białe dłonie.

Dziś znów je widziałem, dwie szkliste tafle,
W dzień szary jak one, mgły pełen po skraje.
Niezmącone jak kiedyś w jedną choćby nieprzystrojne fale,
Lecz nie spokojem pulsują teraz ich taje.

Dreszcz trwogi przeszywa me ciało,
Gdy patrzę w stalowe spokojne głębiny.
I czuję jak straszne antyczne Boginy

Rwą się by więzy kruszyć. Aż kajdan nie stało,
Na wolność z okowów, by rąbać w zemst szale
I posokę rozbryzgać na niebios powale.

Starocie 2010 r.

poniedziałek, 12 marca 2012